Dynastia Chicago Bulls Dynastia Chicago Bulls - Władcy Pierścieni 1991-93 i 1996-98 Strona głównaDodaj do ulubionychNapisz do autora
Strona o Michaelu Jordanie
Era Jordana Mistrzowie NBA Zawodnicy Phil Jackson Ciekawostki Sezony Playoffs Statystyki
 Mistrzowie 
 Finały 1991
 Finały 1992
 Finały 1993
 Finały 1996
 Finały 1997
 Finały 1998
   
Chicago Bulls The 1996 NBA Finals Seattle SuperSonics

Sezon 1995/96 był dla Chicago Bulls wyjątkowy. Całkowicie zdominowali ligę i jako pierwszy zespół w historii NBA pokonali magiczną barierę 70 zwycięstw w sezonie. Pobili też niezliczoną ilość innych rekordów i zostali obsypani nagrodami oraz wyróżnieniami. Dobra passa z sezonu zasadniczego była kontynuowana w playoffs. W 1 rundzie pokonali Miami Heat (3-0), w Półfinale Konferencji - New York Knicks (4-1), a w Finale Konferencji zmietli trzeci zespół ligi - Orlando Magic (4-0). Finał z SuperSonics był ostatnim etapem odzyskania prymatu z lat 1991-93.
To pech rywalizować o najwyższą stawkę właśnie z Bykami. Ale z drugiej strony, kto inny ma prawo stawać przeciw drużynie, która ustanowiła rekord aż 72 wygranych, jeżeli nie my. Rozstrzygnęliśmy na korzyść w sezonie zasadniczym tylko osiem spotkań mniej - powiedział George Karl, trener Seattle.

Pierwsza piątka CHICAGO BULLS  Pierwsza piątka SUPERSONICS
ZAWODNIK WIEK WZROST SEZON POZYCJA ZAWODNIK WIEK WZROST SEZON
Luc Longley 27 218 5 C Ervin Johnson 28 211 3
Dennis Rodman 35 203 10 PF Shawn Kemp 26 208 7
Scottie Pippen 31 201 9 SF Detlef Schrempf 33 208 11
Michael Jordan 33 198 11 SG Hersey Hawkins 29 191 8
Ron Harper 32 198 10 PG Gary Payton 27 193 6
Phil Jackson TRENER George Karl

[MECZ 1] Przed pierwszym spotkaniem Sonics odpoczywali trzy dni. Byki, dzięki szybkiej wygranej z Orlando 4-0, odpoczywały aż dziewięć. Nie wyszło to im jednak na dobre. Przez pierwsze trzy kwarty meczu Bullsi mieli fatalną skuteczność zarówno za 2 jak i za 3 punkty (w pierwszej połowie trafiali 36% rzutów z gry). O dziwo inicjatywa należała do nich. Gdy tylko boisko opuszczał Jordan (punktował tego dnia w miarę regularnie), Seattle szybko odrabiali kilkupunktową stratę. Gdyby dobrze grający Kemp (32 punkty) otrzymał lepsze wsparcie od Paytona mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Niestety Gary źle prowadził grę i był nieskuteczny (13 punktów, 6/17 z gry). Wynik ciągle był bliski remisu. Pod koniec III kwarty było 75-75, a na początku IV Byki prowadziły 81-77. O sukcesie Chicago zadecydowała właśnie ostatnia kwarta, wygrana przez nich 28-13. Jej bohaterem był Toni Kukoc, który zdobył w niej 12 ze swoich 18 punktów. Najpierw w prosty sposób ograł na prawym skrzydle Schrempfa kończąc akcję wsadem....pierwszym w tym meczu !!! Chwilę później, nie zrażając się fatalną w playoffs skutecznością za 3 (3 na 36), trafił przez ręce Kempa i było 86-77. Trójką odpowiedział Sam Perkins, ale Toni pokazał, że nie ma na niego silnych.... ponownie rzucił za 3, tym razem będąc faulowanym przez Kempa. Piłka wpadła do kosza, Chorwat trafił także z linii rzutów wolnych. Zrobiło się 90-80. W sumie Toni zdobył 10 punktów z rzędu !
SuperSonics przegrali ostatnią kwartę głównie przez własne błędy. Nie wykorzystali też dwóch strat Chicago (93-86). W jednej z kolejnych akcji świetnie pilnujący Paytona Ron Harper uprzedził podanie Perkinsa i zdobył punkty dające 13-punktowe prowadzenie (99-86). Było to ukoronowanie znakomitej gry Harpera w obronie. Skuteczny w przepychaniu się i prowokowaniu okazał się Dennis Rodman. Sprowokował najlepszego gracza gości Shawna Kempa do faulu, po którym ten musiał opuścić parkiet (wcześniej, bo już w II kwarcie Dennis wyeliminował Franka Brikowskiego).
To nie był wielki mecz w wykonaniu zwycięzców, ale skoro z pewnością umieją zagrać jeszcze lepiej, tym gorzej dla Seattle !.
Końcowy wynik 107:90.

Dennis Rodman i Detlef Schrempf
Nie byłoby wygranej w drugim meczu gdyby nie Dennis Rodman, który prowokował przeciwników, skutecznie bronił, dobijał niecelne rzuty partnerów i zbierał. W meczu miał 11 zbiórek w ataku, czym wyrównał rekord Elvina Hayesa z finałów 1979 roku !
[MECZ 2] Wydawało się, że Byki nie mogą zagrać gorzej niż w pierwszym meczu. A jednak stało się..... w drugim starciu ustępowali Ponaddźwiękowcom prawie we wszystkim. Nie mogli też liczyć na dotychczasowy atut jakim byli rezerwowi. Zawodzili Jordan i Pippen. Na szczęście w Chicago grał także Rodman. To on był bohaterem tego spotkania i to jego gra, i 10 punktów oraz 20 zbiórek przyczyniło się do wygranej. To po jego 11 zbiórkach w ataku (!!!) Chicago odzyskiwało inicjatywę i miało kolejne szanse na rzuty. To po jego zagraniach nastąpił zryw Byków w III kwarcie. Do tego momentu żaden z zespołów nie zdołał wypracować większej przewagi. Wystarczyło jednak kilka minut popisów Dennisa - trzy dobitki, więcej zdobytych punktów w kwarcie od MJ'a i aż 8 zbiórek oraz trzy skuteczne akcje Kukoca, by przewaga Byków wzrosła do 9 punktów (74:65). W IV kwarcie Byki zwiększyły przewagę do 13 punktów (80:67), ale później praktycznie do końca meczu przeżywały kryzys. Od stanu 84:76 nie zdobyli ani jednego punktu z gry. Wygrali dzięki Rodmanowi, który przy stanie 90:86 wywalczył piłkę w ataku, a po dwóch niecelnych osobistych Pippena (91:88) wygrał rzut sędziowski i wykorzystał jeden osobisty po faulu. Ustalił tym samym wynik końcowy na 92:88. Najwięcej punktów dla Bulls zdobył Jordan (29 przy 41%) oraz Pippen (21 przy 50%). Dla Seattle - Shawn Kemp (29 przy 44%).

Michael Jordan vs Hersey Hawkins
Michael Jordan vs Hersey Hawkins
[MECZ 3] Jeżeli koszykarze z Seattle myśleli, że własny parkiet pomoże im przytłumić zapał Byków, to mocno się pomylili. Ich nadzieje zostały zmiażdżone już w pierwszej kwarcie. Goście prowadzili 7:0, 13:2 i 19:4. Wydawało się, że na boisku gra tylko jeden zespół, a ich przeciwnicy są w trakcie przedmeczowej rozgrzewki. Dalej było 27:10 i 34:12. Kwarta zakończyła się wynikiem 34:16 ! Byki grały znacznie lepiej niż u siebie. Jordan (w I kwarcie zdobył 12 punktów) był nie do powstrzymania... mimo, że przez większość czasu krył go najlepszy obrońca ligi - Gary Payton. Seryjnie trafiali także Luc Longley i Toni Kukoc, zastępujący w pierwszej piątce kontuzjowanego Rona Harpera. Na początku II kwarty MJ przestał trafiać. Gdy Seattle zbliżyli się na 14 punktów (45:31) ocknął się i dał kolejny popis swoich umiejętności. W ciągu 4 minut zdobył następne 15-e punktów Byków (trafił 6 osobistych, raz za 3 oraz 3 razy za 2).
W III kwarcie fenomenalnie zagrała obrona SuperSonics. Przez 6 minut Bulls zdobyli tylko 2 punkty (a w całej kwarcie - 13)... zrobiło się nawet 71:59. Po 36 minutach gry było 75:61. Na szczęście ostatnią część gry Byki rozpoczęły w piorunującym stylu. MJ zdobył szybko 6 punktów (81-61). Seattle nie mieli już szans. Końcówkę uatrakcyjnił Dennis Rodman. Najpierw wyprowadził z równowagi Franka Brickowskiego, który został zmuszony do opuszczenia parkietu. Później wziął się za Shawna Kempa. Ostatecznie Byki wygrały 108:86.
Michael Jordan, po dwóch nie najlepszych meczach, tym razem grał bardzo dobrze. Zdobył 36 punków 11/23 z gry. Na uwagę zasługuje bardzo dobra gra Luc'a Longley'a, który zdobywał kosze , gdy Bulls potrzebowali tego najbardziej (I i IV kwarta). W sumie zdobył 19 punktów (8/13 z gry), co jest jego strzeleckim rekordem playoffs.
..... a koszykarzom Chicago Bulls brakowało tylko jednego zwycięstwa do zdobycia czwartego tytułu mistrzowskiego !

MJ dyskutuje z sędzią
Podczas całych finałów 1996 MJ wyjątkowo dużo czasu spędzał na "rozmowach" z sędziami. Na zdjęciu - MJ nie zgadza się z decyzją o faulu technicznym Rodmana...
[MECZ 4] Pierwsze trzy spotkania Seattle przegrywało średnio różnicą 14,3 punktu... ale w czwartym meczu to nie miało żadnego znaczenia. Przyparci do muru Ponaddźwiękowcy wspomogli swojego lidera Shawna Kempa i razem pokonali Byki 107:86. Duży udział w porażce miały gwiazdy Bulls - Scottie Pippen i Michael Jordan. Przed meczem chyba nikt się nie spodziewał, że najlepszy zespół sezonu przegra 21 punktami, a w drugiej kwarcie rzuci zaledwie 11 ! Byki musiały być myślami bardzo daleko (może fetowali już kolejne mistrzostwo ?)... w każdym razie tego dnia nie stanowili zespołu. Udawały się tylko straty, nieprzemyślane zagrania w ataku i słaba gra w obronie.
W pierwszej kwarcie nie było jeszcze tragedii, bo Longley i rezerwowi kontrolowali wynik. Drugą kwartę Bulls przegrali 11-28 i wyrównali tym samym niechlubny rekord finałów NBA w najmniejszej liczbie zdobytych punktów w II kwarcie. Powód: skuteczność w II kwarcie: Seattle - 67%, Bulls - 29% ! Bez komentarza !!! W następnej części gry Chicago Bulls zmniejszyli stratę do 13 punktów. Na więcej nie było ich stać. Seattle SuperSonics pokonali Byki 107-86.
MJ i Scottie oddali w meczu 36 rzutów, z których zaledwie dziesięć było celnych. Air zdobył 23 punkty (32% skuteczności !), z tego 11 punktów z osobistych. Grał głównie indywidualnie, jednak większość jego akcji kończyła się niepowodzeniem. Mimo to wciąż próbował. Jeszcze gorzej zagrał Pippen. Zdobył 9 punktów przy zatrważającej skuteczności 24% (4 z 17) !.
Po raz pierwszy w tych finałach obie gwiazdy Sonics - Payton i Kemp - zagrały rewelacyjnie. Pierwszy z nich zdobył 21 punktów i miał 11 asyst, drugi - 25 punktów i 11 zbiórek.

[MECZ 5] Po raz pierwszy od ośmiu miesięcy koszykarze Chicago Bulls przegrali drugi mecz z rzędu. Wiara w końcowy sukces gdzieś zniknęła...
Momentami mecz był naprawdę ciekawy. Obie drużyny skupiły się na obronie, nie brakowało też widowiskowych akcji z obu stron. Po pierwszej połowie jednym punktem prowadzili koszykarze Seattle (42-43). Dobrze grał Michael, który musiał się jednak nieźle napracować przy zdobywaniu każdego punktu. Razem z Kukoczem rzucili 13 z 18 punktów Byków w pierwszej kwarcie. Reszta zawodników Chicago prezentowała się słabo jako zespół. Scottie kolejny raz grał fatalnie, dlatego już w pierwszej kwarcie usiadł na ławce. Wszyscy straszliwie pudłowali... i to głównie z czystych pozycji ! Najgorsza była skuteczność rzutów za 3 (3 z 26, czyli 11,5%). Pierwszy celny rzut za 3 oddał Kukocz w początkowej fazie meczu. Na następny trzeba było poczekać do połowy trzeciej kwarty. W między czasie pudłowali 20 razy !!!
Pippen i Longley przeciwko Kempowi
Scottie Pippen z małą pomocą Luca Longleya odbiera piłkę Kempowi
Sam Air nie był w stanie wygrać tego meczu. Brak pomocy od kolegów z zespołu oraz ich fatalna skuteczność doprowadziła do tego, że MJ grał w zasadzie sam przeciwko całej drużynie SuperSonics... a dodać należy że koszykarze, że Seattle grali bardzo dobrze. Konsekwencja i gra zespołowa dały rezultaty. Sonics znaleźli także sposób na Dennisa Rodmana. Poza tym wykorzystali kontuzję Rona Harpera, który był jedyną osobą zdolną powstrzymać Gary Paytona.
"Musiałem zaufać kolegom, gdy byłem pilnowany przez dwóch obrońców, jednak partnerzy mieli dziś sporo kłopotów z oddawaniem rzutów" - przyznał Jordan. Skutkiem były straty i mnóstwo niecelnych rzutów. MJ'owi także udzielił się ten klimat... w pierwszej połowie zdobył 17 punktów. W drugiej połowie zaledwie 9 ! To właśnie zaważyło na przegranej Bulls. W ostatniej kwarcie gospodarze przełamali Byki. Zdobyli 11 punktów z rzędu i objęli prowadzenie 82:69 (wcześniej wynik był bliski remisu). W całej IV kwarcie MJ był w stanie zdobyć zaledwie 2 punkty.
Ostatecznie Bullsi ulegli 78:89. Ponownie kluczem do sukcesu Seattle była gra zespołowa. Trzech graczy Sonics zdobyło ponad 20 punktów - Payton (23 punktów), Kemp (22) i Hawkins (21). Z Byków jedynie Michaelowi Jordanowi udała się ta sztuka. Zdobył 26 punktów (11 z 22 z gry).

[MECZ 6] Ponaddźwiękowcy doprowadzili ze stanu 0-3 do 2-3. Dwa mecze wygrali u siebie. Aby przedłużyć swoje szanse w finałach musieli wygrać mecz w twierdzy Byków - hali United Center w Chicago. W całym sezonie 1995/96 Byki przegrały tam tylko 2 razy !!!
Mała przepychanka Dennisa Rodmana z Samem Perkinsem
Po raz drugi w finałach Rodman zebrał 11 piłek w ataku (w sumie 19) !
Na zdjęciu w walce o pozycje z Samem Perkinsem
W pierwszej połowie byliśmy świadkami festiwalu seryjnych błędów i strat. Kiedy wydawało się, że spora liczba strat jednego zespołu spowoduje szybką utratę dystansu do przeciwnika, serię niefortunnych zagrań prezentowała druga strona. To głównie przez straty Chicago nie uzyskało przekonującego prowadzenia w drugiej kwarcie - koszykarze Seattle zmniejszyli przewagę z jedenastu punktów (41:29) do 7 punktów (45:38). Kluczowa była trzecia kwarta, a szczególnie dwa rzuty za 3 punkty Harpera (55:45). Ron pomimo kontuzji i czekającej go za kilka dni operacji kolana nie był tego dnia statysta (w poprzednich 2 meczach przebywał na boisku zaledwie przez kilka minut, zdobył 2 punkty). Rodman wkroczył do akcji kilkadziesiąt sekund później. W podkoszowej walce dwukrotnie dopił piłkę. Przy drugiej akcji został sfaulowany przez Kempa. Z linii rzutów osobistych "Worm" dodał jeszcze jeden punkt. Za moment wymusił faul Kempa w ataku. W połowie III kwarty, gdy Jordan dodał swoje 2 punkty, zrobiło się 64:47 dla Byków !
Jordan ponownie był dobrze powstrzymywany przez obronę Sonics. Jednak nie potrafiła ona poradzić sobie z Rodmanem, który powtórzył osiągnięcie z drugiego meczu i zebrał 11 z 19 piłek pod tablicą rywali ! Ponownie okazało się, że Dennis jest mistrzem psychiki. Nie pozwolił sobie na zdobycie faulu technicznego... ale cały czas prowokował Kempa do faulu. Na 4:40 przed końcem IV kwarty Kemp , blokując Rodmana, złapał szóste przewinienie. Byki miały wtedy 10 punktów przewagi. Gdy zabrakło lidera SuperSonics wiadomo było, że mistrzostwo zdobędzie Chicago Bulls. Na kilkanaście sekund przed końcem spotkania gra została praktycznie przerwana. Końcowy wynik - 87:75.
Tak cieszył się MJ ze zdobycia 4 tytułu mistrzowkskiego !
Tak cieszył się Michael Jordan ze zdobycia 4 tytułu mistrzowskiego !
Na boisko zaczęli wchodzić rezerwowi gracze Chicago, działacze i publiczność. MJ wziął piłkę od Kukocza i położył się z nią na parkiecie. Po chwili dołączył do niego Randy Brown. Michael uciekł po chwili do szatni, aby się wypłakać. Mecz rozgrywano bowiem w przypadającym właśnie w USA Dniu Ojca... trzy lata wcześniej w 1993 roku MJ świętował razem ze swoim tatą trzecie mistrzostwo. Miesiąc później James Jordan został brutalnie zamordowany przez samochodowych rabusiów. "Nie mogę nawet wyrazić tego co czuję w tak szczególnym dniu. Wiem, że tata ogląda mnie stamtąd. To wszystko dla niego".
Zanim dołączył Jordan gracze Chicago przez kilkanaście minut fetowali zwycięstwo. MJ został wybrany MVP meczów finałowych. Jednak głosowało na niego tylko 54% ekspertów. Wybór MVP był wyjątkowo trudny... na nagrodę zasługiwał (może nawet bardziej niż MJ) również Dennis Rodman, który wygrał dla Chicago dwa mecze.
W 6 meczu finałów MJ zdobył 22 punkty (26% z gry), miał 9 zbiórek i 7 asyst. Pippen zdobył 17 punktów, miał 8 zbiórek i 5 asyst. Rodman 9 punktów, 19 zbiórek (w tym 11 w ataku !) i 5 asyst. Dla Seattle najlepiej punktował Schrempf (23 punkty) i Payton (19 punktów i 7 asyst).

W Y N I K I   M E C Z Ó W   F I N A Ł O W Y C H   ' 9 6
Mecz 1 w ChicagoChicago Bulls - Seattle SuperSonics
107 - 90
1-0 dla Bulls
Mecz 2 w ChicagoChicago Bulls - Seattle SuperSonics
92 - 88
2-0 dla Bulls
Mecz 3 w SeattleChicago Bulls - Seattle SuperSonics
108 - 86
3-0 dla Bulls
Mecz 4 w SeattleChicago Bulls - Seattle SuperSonics
86 - 107
3-1 dla Bulls
Mecz 5 w SeattleChicago Bulls - Seattle SuperSonics
78 - 89
3-2 dla Bulls
Mecz 6 w ChicagoChicago Bulls - Seattle SuperSonics
87 - 75
4-2 dla Bulls

Finały 1991 ][ Finały 1992 ][ Finały 1993 ][ Finały 1996 ][ Finały 1997 ][ Finały 1998