Posiadłość Michael Jordana
Highland Park, Illinois, USA

Welcome to Highland Park
"Welcome to Highland Park - Incorporated 1869"

..... było to pewnej ciepłej i słonecznej soboty pod koniec września 2000 roku. Idealny dzień na wyprawę za miasto w poszukiwaniu domu Michaela Jordana. Wiedzieliśmy jedynie, że mieszka w Highland Park - miejscowości położonej na północy Chicago. Pojechaliśmy więc w ciemno..... o szczegóły mieliśmy się martwić na miejscu.

Podroż pociągiem "podmiejskim" (Metra) zajęła 50 minut. Nie wiadomo dlaczego, ale przegapiliśmy stację Highland Park. Wysiedliśmy dopiero na następnej w Highwood. Hmm.....dobry moment na zwiedzanie amerykańskich przedmieści. Na szczęście obie miejscowości leżą blisko siebie i już po 5-10 minutach zwiedzania Highwood dotarliśmy do Highland Park.

Tylko gdzie mieszka Michael Jordan ???? Jedyne co mogliśmy zrobić to zdać się na łut szczęścia, albo.... kogoś zapytać ;-) Niestety raczej nie było kogo. A wejść komuś na posesje i zapukać do drzwi nie wypadało. Oni tutaj najpierw strzelają do człowieka, a dopiero później pytają o co chodzi (a może to w Texasie ;-) ?).

Wskazówki jak dotrzeć do willi Michael Jordana
Poziom edukacji podstawowej w Stanach stoi na bardzo niskim poziomie

Błądząc po Highland Park dotarliśmy do stacji benzynowej. Pracownicy tego typu przybytków są chyba najbardziej kompetentni w kwestiach wskazywania właściwego kierunku. Tak było i w tym przypadku. Okazało się, ze miejsce zamieszkania MJ'a nie stanowi tajemnicy. Młody Mexykanin powiedział mi jak dojechać do domu "23" (oni tutaj nie znają czasownika "dojść" i nie wiedzą co to znaczy "pójść gdzieś na piechotę" - wszędzie jeżdżą samochodami). Na wszelki wypadek poprosiłem o naszkicowanie mapki sytuacyjnej (mam raczej słabą pamięć do wskazówek typu: idź do punktu "A", skręć w lewo, za drugim skrzyżowaniu w prawo i 2 razy w lewo, itd.). Niestety, jak się okazało, nie dostałem od gościa mapki tylko słowny opis dojścia do domu MJ'a. Podziękowałem i wyszedłem.

I tu pojawił się problem..... wbrew temu co napisałem wcześniej - położenie willi MJ'a stanowiło jednak tajemnicę. Dopuszczeni do niej mogli być tylko najlepsi i najinteligentniejsi ;-). Okazało się, że wskazówki zapisane przez pracownika stacji były "zaszyfrowane" - patrz zdjęcie obok. Ale co to za problem dla nas.... studentów elitarnej uczelni pt. Uniwersytet Gdański. W końcu nie takie rzeczy już rozwiązywaliśmy ;-)

Dotarcie do domu MJ'a zajęło około 25 minut. Byliśmy chyba jednymi osobami mknącymi pieszo po..... autostradach ;-). Posiadłość Michaela położona jest bardzo blisko autostrady (rzekłbym nawet, że za blisko).
 

Brama posiadłości Michaela Jordana
Brama posiadłości Michaela Jordana, słynny podjazd i srawek ronda.
Po lewej znak "PRIVAT PROPERTY - No Trespassing"

Jeszcze jedno zdjęcie bramy
Jeszcze jedno zdjęcie bramy

Jedyne co można zobaczyć to bramę z wielkim napisem 23. Resztę zasłania ściana drzew. Ale to nie przeszkadza... do bramy przybywają setki _pielgrzymów_ dziennie. Kiedy byliśmy przed bramą przyjechało przynajmniej pięć "wycieczek". Robili sobie zdjęcia i zaraz się zmywali. Od jednej kobiety dowiedzieliśmy się, że w okolicy mieszkał też Scottie Pippen. Od czasu do czasu z domofonu (or sth) rozlegał się głos jakiejś pani. Mówiła, że to "PRIVAT PROPERTY". Prosiła, żeby stamtąd iść. Osoba robiąca zdjęcia zawsze przepraszała i odchodziła od bramy. Po chwili szybko wracała, żeby zrobić jeszcze jedną fotkę. A tajemniczy głos swoje..... I tak przynajmniej kilka razy.

Juanita mówi i pokazuje, że mamy zejść z podjazdu
Zdjęcie "z ukrycia". Juanita nie wyglądała tego dnia najlepiej.
Na zdjęciu - mówi i pokazuje, że mamy zejść z podjazdu.

My też zrobiliśmy parę zdjęć, a tajemniczy głos swoje.....i to coraz częściej :-) W pewnym momencie brama zaczęła się otwierać. Wyjechał samochód - najprawdopodobniej z siostrą Michaela i jakąś starszą kobietą (to raczej nie była matka Jordana). Po nim czarny Jaguar z Juanitą Jordan 8-D. Zatrzymał się przy nas. Nie wysiadając z samochodu Juanita spytała po co tu przyszliśmy, bo Michaela nie ma w domu. Potem - dlaczego robimy sobie zdjęcia z bramą ? Okazało się, że to ona jest posiadaczka tego "tajemniczego głosu z domofonu". Poprosiła (a raczej zażądała), żeby zejść z podjazdu, bo jest on własnością Jordanów. Za radą Juanity cofnęliśmy się z podjazdu i stanęliśmy na rondzie.... Juanita odjechała. I tu ciekawostka - i ja, i Tomek zauważyliśmy, że Juanita trzymając rękę na lusterku pokazywała nam odwróconego "phakk'a". Pewnie chciała zadziałać na naszą podświadomość :-) Niegrzeczna dziewczynka :-)))

Po kilku minutach Juanita wróciła, minęła nas i wjechała do bramy..... I tu nasuwa się pytanie. Czy wyjechała tylko po to, żeby z nami "porozmawiać" ? Czyżby Juanita zrobiła tą krótką rundkę po highway'u tylko dlatego, że po naszej rozmowie nie wypadało jej od razu wracać do posiadłości ?!?
 

Juanita wraca do domu
Juanita Jordan wjeżdża swoim Jaguarem do posiadłości.
Rejestracja jej samochodu: "J J Jag" :-)

Siedzieliśmy sobie na rondzie i gadaliśmy o Jordanie. Minęło jakieś 5 minut. Nagle słyszę krótki sygnał syreny policyjnej. Odwracam się - faktycznie, podjeżdża do nas radiowóz. Zaczyna się robić ciekawiej..... he he he...... Policjant spytał co tutaj robimy, wylegitymował nas. Zachowywał się bardzo grubiańsko... zagroził nawet aresztowaniem jeżeli jeszcze raz podniesiemy głos lub zakwestionujemy jego słowa (była mała różnica zdań w kwestii gdzie kończy się privat property, ale on w końcu wie lepiej :-) ). Gość wykorzystał swoją uprzywilejowaną sytuację. Po małym przesłuchaniu i dopełnieniu formalności stał się nagle bardzo miłym człowiekiem. Gadaliśmy chyba z pięć minut. O nas, o Jordanie. Gość zapoznał nas nawet z krótką historią swojej rodziny :-). Powiedział dokładnie gdzie znajduje się były dom Pippena i jak tam dojść. Na koniec poradził, żeby za długo nie przebywać w jego okolicy, bo nie chce przyjeżdżać po nas drugi raz :-))) Odjechał.... [szkoda, że w Polsce nie ma takiej policji.... bynajmniej nie chodzi mi o tą miłą rozmowę !].

Odjeżdżający radiowóz
Rondo przed bramą "23" i odjeżdżający radiowóz

Zwinęliśmy się spod bramy i poszliśmy szukać chatki Scottiego Pippena. Dotarliśmy do niej po kilku minutach. Zrobiliśmy kilka fotek. Wróciliśmy na stację kolejki podmiejskiej i pojechaliśmy z powrotem do miasta.
To był niesamowity dzień :-)

Na zakończenie - zdjęcie rezydencji Michaela Jordana z lotu ptaka.

---------------
<< poprzednia | następna strona >>
<< << powrót
---------------