Michael Jordan - Władca Pierścieni Michael Jordan - Władca Pierścieni Strona głównaDodaj do ulubionychNapisz do autora
Strona o Dynastii Bulls
Kariera Mistrz NBA MJ w Wizards Osiągnięcia Ciekawostki Do kupienia Statystyki Multimedia
 Koniec kariery 1999 
 Konferencja
   prasowa z
   13.01.1999

 Wersja oryginalna
  
POŻEGNALNA KONFERENCJA PRASOWA

United Center, środa, 13 stycznia 1999

Oświadczenie MICHAELA JORDANA:

A więc, robimy to już drugi raz. Mówiłem żonie (Juanicie), że wychodząc tutaj czułem się tak jakbym miał się właśnie ożenić. Na początku najważniejszą rzeczą, którą chciałbym zrobić i myślę, że wszyscy tutaj... dzisiaj nie jest tylko dzień Michaela Jordana. Myślę, że wydarzyło się wiele ważnych rzeczy na świecie. Myślę, że powinniśmy poświęcić chwilę - moja rodzina i mam nadzieję że i wy, chłopaki [do dziennikarzy - przyp. T.U.] - i oddać hołd policjantowi Johnowi C. Knightowi, który został zastrzelony na służbie w sobotę, a jego pogrzeb właśnie się odbywa, co jest dla nas dość niefortunne. Myślę, że to rzuca pewną perspektywę na kwestię, o co właściwie chodzi w życiu. Moim obowiązkiem było grać w koszykówkę i przez to ulżyć trochę ludziom w codziennych sprawach. Starałem się to czynić najlepiej jak tylko umiałem.

W związku z tym, co teraz odczuwa jego rodzina i w związku z wynikłym nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności chciałbym wraz z rodziną złożyć im kondolencje, i jestem pewien, że wy zrobicie to samo.

MJ - 4 dni przed pożegnalną konferencją
9 styczeń 1999 - MJ nie chciał wyjawić dziennikarzom swojej decyzji... wszyscy musieli poczekać jeszcze 4 dłuuugie dni
Jestem tu aby ogłosić zakończenie mojej kariery jako koszykarza. Nie będzie już żadnego grania w baseball ani niczego w tym rodzaju. Myślę, że każdy ma swoje powody. Na temat moich było mnóstwo spekulacji. Do tej kwestii przejdziemy pewnie wtedy, kiedy będziecie zadawać mi pytania. Chcę podziękować obu panom tutaj, panu Sternowi i panu Reinsdorfowi, za umożliwienie mi gry w koszykówkę i oczywiście za szansę przyjścia do Chicago i poznania mojej pięknej żony i założenia tu rodziny. Mojej rodzinie w Północnej Karolinie i przyjaciołom, którzy przybyli tu dzisiaj aby mnie wspierać, i którzy wspierali mnie od chwili kiedy postawiłem nogę na boisku do koszykówki, nawet wtedy kiedy nie grałem.

Chcę podziękować panu Sternowi i Reinsdorfowi, i wszystkim fanom w Chicago za to, że pozwolili mi tu przybyć, przyjęli mnie jak swojego, a ja w zamian starałem się wyjść na boisko i zmienić obraz Chicago jako miasta gangsterów, za jakie przez długi czas uchodziło. Myślę, że razem z partnerami z boiska i z całą organizacją Bulls udało nam się to osiągnąć. Miejmy nadzieję, że teraz Chicago będzie znane jako miasto mistrzów, i mam nadzieje, że tak pozostanie nawet, gdy Michael Jordan nie będzie już występować w stroju Bulls.

Będę wspierał Chicago Bulls. Myślę, że sama gra jest o wiele większa niż Michael Jordan. Ludzie grający przede mną dali mi szansę - Kareem Abdul-Jabbar, Dr. J, Elgin Baylor, Jerry West - by wymienić kilku. Wszyscy oni grali w koszykówkę zanim Michael Jordan w ogóle się urodził, i dzięki nim, dzięki temu co pan Stern zrobił dla ligi, miałem szansę grać w tę grę. Grałem do granic moich możliwości, starałem się polepszyć samą grę, starałem się być najlepszym koszykarzem, jakim mogłem być. Byłem częścią ligi. Myślę, że będzie ona kontynuować działalność, mimo problemów w ostatnich 6 miesiącach. To był niezły sprawdzian dla nas wszystkich. To jest biznes, ale wciąż to jest też zabawa. To przecież jest gra, a gra nadal będzie istnieć.

Podkreślam jeszcze raz, świetnie się bawiłem, nie znajduję słów dla ludzi, którzy mnie wspierali, ale teraz moje życie się zmieni. Ludzie mówią: "Cóż, Michaelowi Jordanowi nie zostały już żadne wyzwania poza koszykówką". Nie zgadzam się z tym. Bycie rodzicem to wielkie wyzwanie. Jeśli macie dzieci to sami to wiecie, a ja przyjmuję to wyzwanie. Już nie mogę się doczekać. Będę z moimi dziećmi, bez względu na to czy będą grały w koszykówkę czy nie. Będę je wspierał, moja żona zrobi to samo. Zrobimy wszystko jako rodzice, cokolwiek się stanie, i to jest moje wyzwanie. Oczekuję go z niecierpliwością.

Niestety moja mama i rodzina, bracia i siostry, nie mogli tu być, ale widząc mnie widzicie ich - mojego ojca, matkę, i z pewnością moich braci i siostry. Są tu we mnie, i razem ze mną chcą podziękować za przyjęcie mnie, okazanie szacunku, i za okazywanie mi wdzięczności przez te wszystkie lata. Pozostanę w Chicago - mam nadzieję do końca życia - moja żona nie pozwoli mi przeprowadzić się gdzie indziej. Pozostanę więc w Chicago i będę wspierał chicagowskie drużyny.

To już wszystko co miałem tak naprawdę do powiedzenia. Zastanawiałem się, czy nie powiedzieć tylko 2 słów - "ja odchodzę" (I'm gone), ale doszedłem do wniosku, że jestem winien fanom i z pewnością mediom troszeczkę więcej. Jest to więc jeden z powodów czemu tu jestem.

Pewnie Jerry chce powiedzieć coś przed Davidem , proszę, Jerry.

JERRY REINSDORF, prezes Chicago Bulls:

To jest dzień, do którego miałem nadzieję nigdy nie dojdzie. To jest najtrudniejszy dzień w historii Chicago Bulls. To ciężki dzień dla miasta Chicago. To ciężki dzień dla NBA i dla fanów koszykówki na całym świecie, szczególnie dla fanów Michaela Jordana.

Tłum dziennikarzy w hali United Center
Tłum dziennikarzy w hali United Center
Stojąc tu w United Center, gdzie Michael Jordan dostarczał nam tyle emocji, wspaniałych występów, zdobywał mistrzostwa, ciężko jest sobie wyobrazić mecze grane tu bez niego. Michael po prostu jest najlepszym zawodnikiem, który kiedykolwiek ubrał strój koszykarski. Był definicją Bulls, miasta i NBA przez ponad 10 lat. Zawsze będzie reprezentował standard doskonałości. Jego pomnik przed budynkiem zawsze będzie witał każdego wchodzącego do środka. Kiedy Michael przerwał karierę w 1993, wycofaliśmy jego numer 23, który zawisł w chwale pod sufitem. Z chwilą kiedy Michael powrócił do koszykówki poprosił mnie, żeby go zdjąć. Czuł się dziwnie grając i jednocześnie mając nad głową swój numer. Dzisiaj, Michael, twój numer wraca na swoje honorowe miejsce, skąd już na zawsze będzie przypominał Twoją dominację na boisku i Twoją dominację w całej grze.

[w tej chwili odsłonięto flagę z numerem 23]

A kiedyś, Michael, być może White Sox wycofają numer 45.

Zwracam się do mojego przywódcy Davida Sterna, prawda jest taka, że w związku z tym, co Michael znaczył dla NBA, numer 23 mógłby równie dobrze być wycofany w każdym klubie ligi. Dla nas w Chicago oczywiste jest, że każdy kto nosi numer 23 na koszulce, jest jedynie udawaczem.

W końcu, Michael, mam coś co chcę ci przekazać. Za ostatni sezon, za ostatni mecz, za ostatni rzut, chciałbym przekazać ci Pierścień Mistrzowski 1998, co oczywiście wiele dla nas wszystkich znaczy.

Więc, Michael, chcę podziękować tobie za to co znaczyłeś dla wszystkich na całym świecie. Nigdy już nie będzie takiego jak Ty.

DAVID STERN, komisarz NBA:

Michael, dziękuję ci w imieniu 29 drużyn w lidze i milionów fanów na całym świecie. Dziękuję za to, co znaczyłeś dla naszej gry. Dziękuję za to jaki jesteś, nie tylko za przywództwo i wielkość na boisku, ale za to kim byłeś i kim będziesz poza nim. Twój wkład w NBA jest niemożliwy do zmierzenia, mimo że każda gazeta w kraju ma dziś dodatek na ten temat, a każda z sieci telewizyjnych emituje programy poświęcone twojej karierze. Nie sądzę jednak, aby udało im się oddać to, co rzeczywiście dla nas znaczysz. Dziękujemy ci za to, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością przez 13 lat, i nie zgadzam się z Jerrym , to nie jest smutny dzień, to jest dzień radosny, ponieważ największy koszykarz w historii koszykówki ma okazję zakończyć karierę z gracją, która cechowała jego grę.

A więc, życzę ci i Juanicie sukcesów w stawianiu czoła rodzicielskim wyzwaniom, i żeby nie opuszczało cię zdrowie.

Dziekuję ci bardzo.

Pytania od dziennikarzy:

PYTANIE: Kiedy zdecydowałeś się zakończyć karierę i czemu czekałeś do dzisiaj, aby to ogłosić ?

JORDAN: [mikrofon był wyłączony] Może nie powinienem odpowiadać na to pytanie. Tak naprawdę to rozmawiałem z Jerrym w zeszłym roku po zakończeniu sezonu i powiedziałem mu, że psychicznie jestem trochę wycieńczony. Nie wiedziałem czy zagram w następnym sezonie. Chciałem przygotować go na prawdopodobne przygotowania do sezonu beze mnie. Wtedy Jerry chciał, żebym się zastanowił, jak w 1993, upewnił się, czy to jest właściwa decyzja, bo miała ona być ostateczna. Zachęcał mnie do poczekania z ogłoszeniem decyzji aż przyjdzie odpowiedni moment. W trakcie lokautu chciałem wspierać zawodników. Chciałem brać w tym udział, wyrazić swoją opinię, ponieważ czułem się do tego zobligowany w stosunku do młodych zawodników, tak samo jak gracze grający w lidze przede mną negocjowali swoją Zbiorową Umowę Płacową, pomocną w moich pierwszych negocjacjach.

Z chwilą zakończenia lokautu poczułem właściwy moment, aby ogłosić swoje odejście, dając Bulls szansę na uporządkowanie swojej przyszłości i wykorzystanie pieniędzy pozostałych po zakończeniu mojego kontraktu na odbudowę lub zbudowanie zupełnie nowego zespołu. To jeden z powodów dlaczego czekałem do dzisiaj.

PYTANIE: Czy mógłbyś porównać powody swojego odejścia teraz z odejściem w 1993 ?

Konferencja prasowa z 1993
MJ podczas pierwszej pożegnalnej konferencji (6.10.1993)
JORDAN: No cóż, są one całkiem podobne. Psychicznie - jestem wypalony. Nie czuje już wyzwania. Fizycznie, czuję się świetnie. W 1993 roku były też inne powody. Chciałem pograć w baseball, i w moim wieku to była ostatnia szansa. W związku ze śmiercią mojego ojca - po prostu starałem się jakoś z tym uporać. Teraz - wiele z tych rzeczy mam już uporządkowane. Wiem, że patrząc na moją karierę - osiągnąłem naprawdę wszystko co mogłem osiągnąć. Dzisiaj nie odczuwam już wyzwań, które pomagały mi kontynuować grę.

Pewnie, jestem całkiem pewien, że wiele ludzi powie - "Jest wiele wyzwań, które mogą się pojawić". Dla mnie - zaczynać coś, a potem w połowie sezonu stracić zainteresowanie i motywację, to nie fair w stosunku do ludzi z którymi pracuję, dla których pracuję i w stosunku do fanów. Więc stwierdziłem, że to jest idealna okazja aby ogłosić swoje odejście od koszykówki i jestem w związku z tym całkowicie spokojny. Niestety mieliśmy kilka problemów ze Zbiorową Umową Płacową, ale takie sytuacje muszą być rozwiązywane i musimy iść dalej.

PYTANIE: Czy różnice w poglądach między tobą a szefostwem miały jakikolwiek wpływ na twoją decyzję ? Czy odszedłbyś też, gdyby Phil Jackson zgodziłby się kontynuować pracę z Bulls ?

JORDAN: To jest wielkie gdybanie. Wiecie, za pierwszym razem odszedłem - a Phil był trenerem, i myślę, że nawet gdyby teraz Phil był trenerem trudno byłoby mi znaleźć wyzwania dla siebie. Z drugiej strony - on jakoś potrafi znaleźć mi wyzwania. Nie wiem jednak czy potrafiłby to zrobić w tym sezonie. Mimo, że w połowie zeszłego sezonu chciałem grać jeszcze kilka lat, to pod koniec sezonu byłem strasznie wypompowany i zmęczony. Nie potrafię więc powiedzieć czy Phil potrafiłby wpłynąć na moją decyzję.

Jeśli chodzi o nieporozumienia z szefostwem, na temat ich niektórych decyzji - to były zawsze moje opinie. Nie było żadnych ultimatum, ani szantażu. Dobre w tym wszystkim jest to, że mogą być jakieś nieporozumienia, ale nie oznacza to braku skupienia w dążeniu do razem wyznaczonego celu, który wszyscy chcą osiągnąć. Szefostwo może mieć inne spojrzenie na kwestię przebudowy drużyny czy na cokolwiek, taki jest ich przywiej. Nigdy bym tego nie skrytykował. Mają prawo robić co chcą, a ja i tak będę ich wspierał, mimo że nie będę już grał. Nie sądzę, żeby ta różnica zdań wpłynęła na moją decyzję.

PYTANIE: Jak trudno było podjąć tę decyzję ?

JORDAN: To było bardzo trudne, bo porzucam coś, co naprawdę, naprawdę kocham. Moja miłość do koszykówki jest bardzo silna, i trudno mi jest ją porzucić. Ze względu na to, że aby być najlepszym jakim mogę być muszę mieć wyzwanie, nie chcę oszukiwać siebie i doprowadzić do sytuacji, w której nie będę w 100 % zmobilizowany. Fizycznie - czuję się świetnie, miałem tylko nieszczęśliwy wypadek z palcem (przyciętym gilotynką do cygar - przyp. T.U.), ale poza tym czuję się dobrze. Psychicznie - po prostu poczułem, że przede mną nie ma już żadnych wyzwań.

PYTANIE: Jaką widzisz przyszłość dla Bulls, jak im pójdzie w tym roku ?

JORDAN: No cóż, stoi przed nimi wyzwanie. Dorównać poziomowi, który wprowadziliśmy do Chicago. Myślę, że jest to wyzwanie dla Jerryego Krause, Jerryego Reinsdorfa i Tima Floyda. Myślę, że oni przyjmują to wyzwanie, a to dobrze. Teraz zależy co zrobią. Nie wiem jakie decyzje podejmą w związku z wolnymi agentami, ja bym chciał, żeby zatrzymali Scottie Pippena, dali mu tyle na ile naprawdę zasługuje, ale to tylko moja opinia.

Ustanowiliśmy wysokie standardy i czuć ciśnienie, aby im dorównać. Jak długo to im zajmie ? Czy już w przyszłym roku ? Trudno powiedzieć, ale będą musieli z tym żyć. Jestem pewien, że tego chcą, chcą dorównać tym standardom i to jest wyzwanie, które będę wspierał.

PYTANIE: Czy drugi three-peat był cenniejszy od pierwszego ? I czy odchodzisz z całkowitym brakiem pożądania gry ?

JORDAN: Drugi raz trzeba cenić najwięcej za to, że był najtrudniejszy. Czuję, że był on najtrudniejszy, szczególnie gdy drużyna została do pewnego stopnia przebudowana. Przyszli gracze, którzy nigdy nie doświadczyli oczekiwań takich jak my w Chicago. Było ciężko, ale przezwyciężyliśmy to i wygraliśmy 3 razy z rzędu. Powiedziałbym, że to było lepsze niż pierwsze 3.

Która drużyna była lepsza ? Myślę, że pierwsza drużyna była lepsza od drugiej, ale zdecydowanie trudniej było wygrać drugi raz trzy mistrzostwa z rzędu. Jeśli chodzi o pożądanie - pożądanie jest zawsze. Gdyby go nie było, nie byłoby miłości do gry. Muszę o nim myśleć za każdym razem gdy gram, nie przez jedną czwartą czasu, lecz zawsze. Teraz - nie mogę szczerze powiedzieć, że zawsze bym je odczuwał wchodząc do tego budynku, przez 82 czy sto ileś meczy, które rozgrywamy w sezonie. Do tej pory zawsze miałem taką pewność, ale teraz jej nie odczuwam. Więc, z tą niepewnością, podjąłem decyzję o zakończeniu kariery.

PYTANIE: Czy to prawda, że jednym z powodów dla których powróciłeś było stwierdzenie twojego syna Jeffreya, że Shaquille O'Neal jest najlepszym koszykarzem ?

JORDAN: Nie, to nie prawda, ale mój syn uwielbia Dennisa Rodmana i chce mieć czerwone włosy. Nie spowoduje to mojego powrotu. Nieprawdą jest, że jestem przeciwko, gdy moje dzieci idealizują innych ludzi. Znaczy to, że postrzegają mnie jako swojego ojca, a nie jako koszykarza. Znaczy to, że razem z żoną dobrze wypełniamy obowiązki rodziców. A więc - jeśli oni postrzegają innych sportowców jako swoich idoli, nie mam z tym najmniejszego problemu. Tyle, że nie pozwolę na czerwone włosy w moim domu.

Michael i Juanita Jordan
Michael i Juanita Jordan
PYTANIE: Z czego jesteś bardziej dumny - ze swoich umiejętności fizycznych czy z silnej psychiki ?

JORDAN: Przyszedłem do ligi z umiejętnościami fizycznymi. Do pewnego stopnia chciałem je z wiekiem udoskonalać. Silna psychika przychodziła stopniowo - wraz ze zrozumieniem gry, które z kolei przychodziło albo od trenera Smitha albo sztabu trenerskiego, z którym przyszło mi pracować. Najbardziej od Texa Wintera, który jako jedyny krytykował moją grę bardziej niż inni, co było motorem mojego rozwoju. Silna psychika nie przychodzi łatwo, bo trzeba naprawdę się uczyć i to co sobie wpoisz potem połączyć z umiejętnościami fizycznymi na drodze do stania się kompletnym zawodnikiem. Umiejętności fizyczne łatwiej opanować, ale psychika - to naprawdę trudna sprawa, dzięki której właśnie można rozróżnić zawodników dobrych i wielkich.

PYTANIE: Czy jest jakaś szansa, że zmienisz zdanie na temat swojej decyzji ?

JORDAN: Nie. Nigdy nie mówię nigdy, ale na 99,9 % jestem pewien swojej decyzji.

PYTANIE: Jakie emocje odczuwasz ogłaszając swoją decyzję ?

JORDAN: Jest ciężko. Staram się wstrzymać emocje, to jest jakbym sam sobie zabierał coś, co kochałem przez ostatnie... zacząłem jak miałem 12 lat, w przyszłym miesiącu skończę 36, więc przez ostatnie 24 lata grałem... Smutne jest to, że odchodzę od gry, ale radosny jest fakt, że w moim życiu zaczyna się całkiem nowy etap. Dla mnie koszykówka była pierwszym etapem życia. Doprowadziła mnie do tego miejsca i wiem, że musi się to skończyć. Jestem szczęśliwy za to, gdzie teraz jestem w życiu. Teraz moje życie wchodzi w nowy etap, nowe wyzwania. Zawsze wiedziałem, że tak będzie i oczekiwałem tego z niecierpliwością. Zdecydowałem, że odejdę ze świadomością, że wciąż mógłbym grać. Zawsze chciałem, żeby właśnie tak zakończyła się moja kariera. Dokładnie tak chciałem ją zakończyć.

PYTANIE: Co dalej ?

JORDAN: Następny krok składa się z małych kroczków. Sprawia mi wielką przyjemność odwożenie dzieci do szkoły i właśnie dzisiaj rano to zrobiłem. Będzie mi sprawiać radość odbieranie dzieci ze szkoły, czego nie mogę się doczekać. Będę obserwować, jak moje dzieci się bawią. Razem z żoną lubimy oglądać nasze dzieci grające jeden-na-jeden, to wielka rozrywka. Dla wielu ludzi to są zwykłe czynności, jednak ja ich nigdy nie doświadczyłem z powodu rzeczy, które robiłem przez ostatnie 14 lat. Teraz będę obserwował te proste czynności, cieszył się nimi i już nie mogę się tego doczekać. Pewnie, czeka na mnie wiele okazji do robienia interesów, ale to mnie nie pochłonie, lecz pewnie zaspokoi część mojej potrzeby współzawodnictwa, która pozostanie niezaspokojona przez brak koszykówki. Jednak przez większość czasu mam zamiar cieszyć się życiem i robić rzeczy których jeszcze nie robiłem.

PYTANIE: Czy jest jakiś rekord który chciałbyś pobić, a teraz już nie będziesz miał okazji ? I czy nie obawiasz się braku ducha rywalizacji wśród młodych graczy ?

JORDAN: Nie, nie ma takiego rekordu, który pragnąłbym pobić a nie pobiłem. Pewnie ludzie powiedzieliby "Chciałbym zdobyć najwięcej punktów w historii koszykówki", ale ja bym pewnie z tego zrezygnował w zamian za 6 tytułów mistrzowskich. Nie ma porównania.

Jeśli chodzi o młodych w lidze, musimy być wobec nich naprawdę cierpliwi i otoczyć ich opieką, aby nadal grali dla przyjemności i dawali z siebie wszystko. Na nieszczęście - zarówno ja jak i inni zawodnicy przede mną wprowadziliśmy za duży nacisk na sprawy finansowe. Myślę, że powinniśmy skierować młodych graczy na tory miłości do koszykówki. Miłość do gry to jest to, o co w tym wszystkim chodzi i wiem, że David (Stern) też chce, aby tak się stało. Jestem pewien, że właściciel każdego klubu chce tego samego, ale cokolwiek miałoby się stać w biznesie zwanym koszykówką, nawet jeśli miałbyś grać za darmo - tak czy inaczej chce się gdzieś grać. Ta miłość do koszykówki musi być zilustrowana sposobem w jaki grasz i w jaki zachowujesz się na i poza boiskiem. Myślę, że tą kwestię musimy jako sportowcy - nie tylko zawodowi koszykarze, ale wszyscy zawodowi sportowcy - wziąć pod rozwagę z chwilą, gdy stajemy się osobami publicznymi.

PYTANIE: Miałeś tyle emocji podczas swojej kariery, czy umiałbyś wyróżnić jeden albo dwa momenty, które wyróżniają ci się w pamięci ?

JORDAN: Pierwszy i ostatni rzut. Tych dwóch zdarzeń nie można zapomnieć, ponieważ one do pewnego stopnia zaczęły i zakończyły moją karierę. Rok w którym pokonaliśmy Pistons, bo to było przełomowe wydarzenie. Rok w którym pokonaliśmy Cleveland, kiedy nikt w to nie wierzył. To sprawiło, że miasto Chicago w nas uwierzyło, a jeśli w coś się uwierzy, to można to osiągnąć. Niewiele osób dawało nam szansę, a my pokonaliśmy Cleveland i w pewnym sensie pokazaliśmy ludziom w Chicago - albo jesteście z nami albo nie. Musimy coś zmienić w Chicago Bulls i musimy to zrobić z wiarą. To był wielki krok, który zakończył ten trudny proces.

PYTANIE: Czy jesteś zainteresowany pracą trenerską w koszykówce ?

JORDAN: Nie, teraz nie. Nie mogę powiedzieć, że w przyszłości nie będę, nigdy nie mów nigdy. Chcę się oderwać od koszykówki i popatrzeć na nią z boku. Jeśli zainteresowanie się we mnie rozwinie, w porządku. Nie przeszkadzałoby mi to, ale teraz jedyną pracę trenerską prowadzę w domu (z dziećmi) i ciężko mi to przychodzi. Teraz raczej trochę odpocznę od koszykówki.

PYTANIE: Jeśli Phil Jackson przeniósłby się gdzieś indziej, na przykład do Madison Square Garden, czy zagrałbyś tam dla niego ?

JORDAN: W tej chwili nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić. Nie myślę, żeby tak się stało. Jestem całkiem pewien, że tak się nie stanie. Jeśli Phil przeniesie się do Nowego Jorki, będę się cieszyć razem z nim. Mimo, że kocham Nowy Jork, nie wyobrażam sobie abym mógł ponownie wrócić i grać w Nowym Jorku.

PYTANIE: [pytanie nie dosłyszane]

JORDAN: Nie, ale tak to mniej więcej wyglądało. Do tego momentu moje rzuty były za krótkie, bo byłem coraz bardziej zmęczony. W trakcie kariery nauczyłem się, aby rzucać troszkę dalej (mocniej) i tak właśnie chciałem zrobić. Myślałem, żeby rzucić troszeczkę mocniej, mieć ten malutki zapas, dłużej poprowadzić piłkę - jak mówią podstawy i żeby jednocześnie nie wyglądać jakbym pozował fotografom, ale tak się nie udało.

PYTANIE: Jeśli sezon zacząłby się o czasie, czy zagrałbyś ? Co ci się stało w palec podczas wakacji i czy to miało jakikolwiek wpływ na twoją decyzję ?

JORDAN: To był dość niefortunne, wypadek przy próbie przycięcia cygara, uszkodziłem ścięgno i będę musiał mieć zabieg w ciągu kilku następnych tygodni. Mam nadzieję, że nie wpłynie to na moją grę w golfa, a swoją decyzję podjąłem już wcześniej. Jak mi powiedzieli lekarze, nawet jeśli chciałbym grać w koszykówkę, musiałbym pauzować przez 2 miesiące, ale to i tak nie miało żadnego wpływu na moją decyzję.

PYTANIE: Udało ci się dzięki twojej postawie i szacunkowi, jakim się cieszysz, zatrzeć bariery geograficzne, rasowe i społeczne, czy masz teraz zamiar wycofać, pozostać w cieniu, czy może będziesz chciał rozwiązać jakieś problemy świata ?

JORDAN: Dwa wielkie "nie". Nie sądzę, żebym mógł teraz się wycofać, a na pewno nie potrafię rozwiązać problemów świata. Jest wiele problemów, jest wiele spraw, które mogę wspierać i mam zamiar to robić. W pewnym sensie pozostanę w cieniu, wycofam się do pewnego stopnia z życia publicznego. Wciąż mam zobowiązania wobec firm, które wymagają ode mnie, abym przez chwilę był na forum publicznym. Mam nadzieję, że teraz te wymagania się zmniejszą, pewne jest, że będę kręcić reklamówki, ale w żaden sposób nie potrafię zbawić świata.

PYTANIE: Czy - widząc wokół siebie ludzi mówiących ci, żebyś nie odchodził - traktujesz ich jako motywację do zakończenia kariery ?

JORDAN: Nie. Ludzie to mówiący po prostu nie znają Michaela Jordana. To były głównie spekulacje, i staram się, aby one nie wpływały na moje decyzje dotyczące tego, co jest najlepsze dla Michaela Jordana. Swoje decyzje podejmuje po rozmowach z żoną i przyjaciółmi, którzy mnie zawsze wspierają. Moje decyzje nie bazują na tym co usłyszałem czy przeczytałem. Krążyło mnóstwo nieprawdziwych spekulacji, ale pewnie ludzie mieli okazję je przeczytać i było to dla nich przeżycie. Nie wpłynęły one jednak na mnie, w żaden sposób.

PYTANIE: Poprzednim razem użyłeś wyrażenia "nie zamykam sobie do końca drzwi". Nie używasz go teraz, czy znaczy to, że wciąż pozostawiasz sobie otwartą furtkę ? Czy pojawisz się na ceremonii wręczenia pierścieni, mimo że swój otrzymałeś dzisiaj od Jerryego ?

JORDAN: Zapytam Jerryego czy w ogóle będzie taka ceremonia, bo bardzo chciałbym się tam pojawić, aby okazać poparcie dla reszty zawodników i spotkać tych, którzy nie mogą być tu teraz. Jeśli będzie taka okazja, nie mogę się doczekać. Jeśli chodzi o szansę na powrót - 99,9 procent, że już nie wrócę i tak to powinniście przyjąć. To nie 100 procent, ale prawie. Ale nigdy nie mów nigdy. Ja mówię 99,9 procent, a wy tak to przyjmijcie.

I'm gone
I'm gone...
PYTANIE: Czy bezpieczne jest stwierdzenie, że już nigdy nie będzie drugiego Michaela Jordana ?

JORDAN: Już nigdy nie będzie drugiego Michaela Jordanan, to pewne. Wiedziałem, że nigdy nie będzie drugiego Dr. J. Nigdy już nie będzie drugiego Elgina Baylora. A więc mówię do przyszłych pokoleń - już nigdy nie będzie Michaela Jordana. Może być Grant Hill, Anfernee Hardaway, Kobe Bryant, ale Michael Jordan to Michael Jordan. Można wziąć styl gry i osobowość Jordana, i jakoś odnieść je do swojej, ale zawsze musisz być sobą. Pewnie, że będzie się używać porównań, ale w każdej epoce trzeba sprostać innym okolicznościom. Ja musiałem grać w innych niż Dr. J i jestem pewien, że zarówno Kobe jak i inni, którzy po mnie przyjdą do ligi, także będą grali w innych. Więc, muszą rozwijać się aby zostać oryginalnymi zawodnikami, może trochę wzorując się na innych, ale macie rację, nigdy już nie będzie drugiego Michaela Jordana, a ja nie odważyłbym się mówić innym zawodnikom, jacy mają być.

PYTANIE: Z jakimi rzeczami w swojej karierze najtrudniej było się uporać ?

JORDAN: Z przegrywaniem na początku. Nauczyć się grać przegrywając. Wielu mnie krytykowało, że Michael Jordan nie potrafi sprawić, żeby zawodnicy wokół niego grali lepiej. Jest w tym trochę prawdy, bo naprawdę nie wiedziałem jak to zrobić i musiałem się tego nauczyć. To było wyzwanie, jednocześnie krytyka, którą obróciłem w dobrą monetę. W moim życiu, zarówno w koszykówce jak i poza nią, przydarzyło się mi wiele przykrych rzeczy, które jednak potrafiłem potraktować jako doświadczenie i naukę, tak, że w końcu wynik był pozytywny. Niczego bym nie zmienił. Nie zmieniłbym niczego, co przytrafiło się mi w życiu, bo dzięki tym doświadczeniom stałem się takim człowiekiem, jakim jestem teraz. Jednak wiele było czynników negatywnych, które pomogły mi rozwinąć się jako człowiek i jako koszykarz.

PYTANIE: Czy przypuszczałeś, że lokaut potrwa tak długo i czy sądzisz, że podpisana umowa jest sprawiedliwa ?

JORDAN: Nie myślałem, że potrwa to tak długo. Sądzę, że zawodnicy chcieli usiąść do rozmów i podpisać najlepszą, sprawiedliwą umowę. Zgadzam się z tym, co mówi większość. Jeśli sądzą, że umowa jest w porządku, cieszę się. Zawsze mówiłem, że zaakceptuję każdą umowę, jeśli większość będzie jej chciała i będę z niej zadowolony. Patrick Ewing i cała ekipa negocjacyjna, wraz z moim skromnym wkładem, walczyliśmy o najlepszą umowę, którą zaakceptowałaby większość zawodników. Czy jest ona sprawiedliwa - czas pokaże. Zobaczymy, co z tego wyniknie, czy zawodnicy i właściciele klubów będą z niej zadowoleni, ale na dzień dzisiejszy - wszyscy są szczęśliwi, więc ja też jestem. Zawsze chciałem porozumienia po obu stronach.

PYTANIE: Ciężko jest sobie wyobrazić tą organizację bez ciebie, czy widziałbyś siebie pomagającego Bulls w przyszłości, w marketingu czy pomagając przebudować drużynę ?

JORDAN: Nie jestem przeciwny, ale myślę, że najlepiej nauczyć się żyć bez Michaela Jordana. Zawsze będę wspierał Chicago Bulls, ponieważ bycie częścią tej organizacji sprawiało mi wiele radości, jednak życie bez Michaela Jordana musi cechować się tym, że czasami już nie będzie miał on już wkładu w klub. Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba, zawsze będę wspierał Bulls, wtrącę swoje 3 grosze.

PYTANIE: Czy jest coś, z czego musiałeś zrezygnować ze względu na swoją karierę, a czego teraz żałujesz ? Jakie będzie twoje przyszłe życie, w porównaniu do życia publicznego ?

JORDAN: Jest sporo rzeczy w moim życiu, których szczerze nie lubię, lecz które zaakceptowałem, ponieważ tak się ułożyło moje życie. Krąży tyle nieprawdziwych spekulacji na wiele tematów, ale trzeba się nauczyć z tym żyć, puścić je mimo uszu. Trzeba nauczyć się nie zwracać na nie uwagi, bo nie są warte bólu głowy, który mogą spowodować. Mam nadzieję, że skala tego zjawiska trochę się zmniejszy, gdy przestanę być w centrum uwagi. Może tak się nie stanie, ale muszę się z tym po prostu uporać. Te spekulacje i kłamstwa, które się drukuje, to jedna z tych niemiłych rzeczy, z którą gwiazdy muszą sobie radzić. To niesprawiedliwe, ale to chyba do pewnego stopnia część całości.

PYTANIE: Twoi przyjaciele-koszykarze nie mogą odebrać ci mistrzostwa, teraz, kiedy już zakończyłeś karierę.

JORDAN: To mi się właśnie podoba, rozmawiałem o tym z Patrickiem (Ewingiem), z Charlesem (Barkleyem), z Karlem (Malone). Myślę, że oni czują podobnie. Wszyscy oni chcieli, żebym zagrał jeszcze jeden sezon, żeby - jeśli zdobyliby mistrzostwo - mogliby powiedzieć, że pokonali Chicago albo Michaela Jordana. To by nadało temu tytułowi pewnego smaczku - że odebrali go mnie i Chicago. Ale teraz nie mogą już tak powiedzieć i cieszę się z tego. Cieszę się tak samo z tego, że w czasach kiedy ja zdobywałem mistrzostwa grali Magic (Johnson) i (Larry) Bird i dzięki temu w pewnym stopniu musiałem pokonać Boston i LA.

Patric chyba nie będzie mógł spokojnie żyć z samym sobą, bo nie pokonał Michaela Jordana w serii playoffs, a Charles Barkley nigdy nie zdobędzie mistrzostwa, bo nie oddał się całkowicie wygrywaniu. Wszyscy żartowali ze mną i nie byli zadowoleni z tego, że odchodzę, bo nigdy nie udało im się pokonać mnie w finałach, albo w playoffs. To całkiem miłe i zawsze będę im okazywał za to szacunek, kiedy będziemy się spotykać.

Juanita Jordan odpowiada na pytanie dziennikarza
Juanita Jordan odpowiada na pytanie dziennikarza
PYTANIE: Juanita, co czujesz odnośnie zakończenia przez niego kariery i w jaki sposób zmieni to wasze życie ?

JUANITA JORDAN: Tak naprawdę, to wcale nie wpłynie na moje życie. A Michael - pewnie będzie więcej czasu spędzał myjąc swoje samochody. To wszystko.

PYTANIE: Jaki był wpływ Phila Jacksona na twoją decyzję i gdyby sezon zaczął się wcześniej - czy byłbyś bardziej skłonny do gry ?

JORDAN: Rozmawialiśmy z Philem cały sezon o możliwych rozwiązaniach po zakończeniu sezonu i gdy on podjął swoją decyzję, nie chciał, aby wpłynęła ona na moją, co mu obiecałem. Tak samo ja nie chciałem wpływać na jego decyzję. To prawda - powiedziałem, że raczej grałbym dla Phila Jacksona, ale to nie miało wpłynąć na jego decyzję - dla mnie najważniejsze zawsze było, aby jego decyzja była najlepszym rozwiązaniem dla niego.

A więc nie, nie miał on wpływu na moją decyzję, tak naprawdę to on o niej nie wiedział. Nie rozmawiałem z Philem gdzieś od połowy lata i nawet gdyby sezon rozpoczął się w październiku, podjąłbym taką samą decyzję.

PYTANIE: Już ostatni raz - dlaczego musisz odchodzić mając w zapasie ten 1 procent (szans na powrót) ?

JORDAN: Bo to mój 1 procent, a nie twój. Dlatego.

PYTANIE: Michael, kiedyś zwykłeś radzić się ojca w sprawach ważnych decyzji. Co by ci powiedział teraz ?

JORDAN: Myślę, że nie byłoby różnicy. To co widzicie we mnie, pewnie byście zobaczyli w nim. Postąpiłby tak samo jak ja, pewnie by wyjaśnił wiele spraw zanim ja je wyjaśniłem. Prawdopodobnie powiedziałby mi, że nadszedł doskonały moment, aby się wycofać, odejść z podniesioną głową, by bawić się z dziećmi i żyć dalej. Więc nie różniłoby się to wcale od tego, co robię teraz. Mój "drugi ojciec" Gus (Lett), powtarzał to już od jakiegoś czasu.

Pewnie mówił tak, bo lubi sobie pojechać gdzieś w ciepłe miejsce, zdala od Chicago Więc, niewiele by się to różniło od rzeczywistości, ojciec dałby mi taką radę, tak samo jak zrobiła moja mama.

Dziękuję. Dziękuję, Chicago.

Tłumaczenie: Tomasz Usarek        

Konferencja prasowa z 13.01.1999 ][ Wersja oryginalna